niedziela, 20 grudnia 2015

Kreatywne Spojrzenie #1

Na kreatywnespojrzenie.blogspot.com znajduje się wyzwanie (na które zapraszamy wszystkich bez wyjątku). Ja się go podjęłam.
   Moim zadaniem jest napisanie opowiadania, które zawiera w sobie wyrażenia:
   •niebieski
   •woda z sokiem
   •„plotka rozrasta się po drodze”.
   Czy dobrze mi poszło? Mam nadzieję, że tak, bo łatwo nie było (przynajmniej dla mnie).
   Enjoy!

   Anka już od dwóch dni była jakaś taka przygnębiona. Kiedy ją o to spytałem, nic nie odpowiedziała. Popatrzyła na mnie smutnym wzrokiem niebieskich oczu, który zdawał się mówić „i tak nic nie zrozumiesz”.
   O powodzie jej smutku dowiedziałem się dopiero od córki naszej sąsiadki, Natalki, która wpadła zaprosić Ankę na swoje urodziny.
   — Natalko, nie wiesz może, co tak gnębi Anię? — spytałem, kiedy wychodziła. Miałem nadzieję, że coś mi powie.
   Dziewczyna wahała się przez chwilę, po czym powiedziała szeptam, jakby zdradzała największą tajemnicę:
   — Zna pan Stasia Dębicza?
   — Oczywiście, że znam. Przecież to chłopak Ani, taki miły i zawsze uśmiechnięty... — odparłem. Natalka pokręciła głową.
   — Nie zawsze.
   Spojrzałem na nią pytająco, a ona powiedziała jeszcze ciszej:
   — Podobno zaczął palić i ćpać.
   — Boże, ale przecież to taki młody chłopak! No i co dalej?
   Nastała chwila ciszy, bo Natalka się wahała.
   — No więc mówią, że Staś się wyżywał na Ance, kiedy był na haju. I potem z nią zerwał, a ona go dalej kochała. I dlatego jest teraz taka smutna.
   Zapamiętałem dokładnie tę historię i zostawiłem do przemyślenia na później. Natalka opuściła nasze mieszkanie, a ja wróciłem do sprawdzania klasówek.
   Było już po ósmej, kiedy skończyłem. Jak zawsze sprawdzałem wszystko dwa razy i trzeci raz dla pewności. Ania i ja zjedliśmy kolację w ciszy, słuchając radia. Ania skończyła jeść, włożyła talerz do zlewu i wróciła do swojego pokoju.
   Posprzątałem po posiłku, myśląc nad tym, czego się dowiedziałem dziś o mojej córce.
   Pozmywałem, poukładałem w głowie myśli, zrobiłem ulubiony napój Anki i zapukałem do drzwi jej pokoju.
   — Aniu? Wszystko w porządku?
   Odpowiedziało mi ledwo słyszalne potaknięcie.
   — Mogę wejść?
   Ania mruknęła coś pod nosem, a ja potraktowałem to jako zaproszenie.
   Zastałem Ankę w łóżku, szczelnie opatuloną kołdrą, ale z otwartymi oczyma.
   — Masz, zrobiłem ci wodę z sokiem — postawiłem szklankę ze słomką na szafce nocnej. Przysunąłem sobie krzesło, a Anka usiadła, aby się napić. — Musimy porozmawiać, Aniu.
   Zamilkłem na chwilę, zastanawiając się, jak poprowadzić tę rozmowę. Postanowiłem od razu wyłożyć kawę na ławę, bez owijania w bawełnę.
   — Martwię się o ciebie. Twój obecny stan ma coś wspólnego ze Sławkiem, prawda?
   — Skąd wiesz? — spytała zaskoczona.
   — Natalka mi powiedziała. Nie gniewaj się na nią, zrobiła to dla twojego dobra.
   — Tato... Tak, to ma coś wspólnego ze Sławkiem. Ale plotka rozrasta się po drodze — powiedziała i znów spojrzała na mnie tymi niebieskimi oczyma. Kiedy tak na mnie patrzyła, wiedziałem, że nie będzie kłamać.
   — Więc jak to było?
   — Mówią, że Sławek pali i ćpie. Nieprawda, a w każdym razie nie całkiem. To prawda, pali papierosy, ale z narkotykami nie ma nic wspólnego. To dobry chłopak, tato. Kiedy ze mną chodził, próbował rzucić papierosy, i prawie mu się udało. Ale wtedy pojawiła się Danka.
   — Danka?
   — Tak, Danka. To zołza, jakich mało. Sławek mnie rzucił i poleciał do niej, a razem ze mną zostawił też plany porzucenia palenia. Bo wiesz, tato, Danka też pali. I ćpie narkotyki. Dopiero kiedy Sławek dostrzegł Dankę, sięgnął po narkotyki, żeby być takim jak Danka.
   — Czyli nie zrobił ci żadnej krzywdy? — chciałem się upewnić.
   — Nie, tato. Nigdy mnie nie bił ani nie namawiał do czegoś niestosownego. Kocham go, tato. A on mnie już nie.
   Zrobiło mi się żal mojej szesnastoletniej córki. To, co słyszałem od Natalki to tylko plotka. Cykl życia takowej jest jak cykl życia człowieka: rodzi się, dojrzewa, umiera. I ta pogłoska wkrótce umrze. A Sławek i Danka? Cóż, Ania powinna o nim zapomnieć.
   — Aniu, kochanie, powinnaś zapomnieć o Sławku. To już przeszłość. Jest tylu chłopców, którym byś się podobała, a którzy cię nie opuszczą. Nie możesz ciągle rozpaczać za Sławkiem, bo przegapisz kogoś, kto naprawdę będzie cię kochać.
   Ania wylazła z łóżka, usiadła mi na kolanach i przytuliła się, jakby znowu miała pięć lat. Podobało mi się to, już dawno nikogo nie przytulałem.
   — Kocham cię tato — powiedziała Anka.
   — Kocham cię, córciu.

   Miesiąc później Ania znów się uśmiechała. A dwa miesiące po tej rozmowie przedstawiła mi swojego nowego chłopaka — Karola. Sympatyczny chłopiec, zabawny, dowcipny, inteligentny. I po uszy zakochany w Ani.
   Gdy teraz ich wspominam, na moją twarz wkrada się uśmiech. Karol krótko po dziewiętnastych urodzinach Ani został moim zięciem, a niedawno na świat przyszło ich drugie dziecko — Patrycja. Teraz Ania, Karol, Robert i Patrycja mieszkają w Warszawie, a ja zostałem w Poznaniu. I dalej szukam kogoś, kto naprawdę będzie mnie kochał.

1 komentarz:

  1. Hejo kochana! :3
    A wyszło Ci to opowiadanie. Ciekawe :D
    Współczuję Ani, no ale co powiedzieć? Takie życie. Cieszę się, że później już była uśmiechnięta i znalazła nowego chłopaka :D
    Mam nadzieję, że tata Ani kogoś sobie znajdzie. Mam sama wymyślać, co będzie dalej, czy raczej napiszesz ciąg dalszy? :D
    Szczęśliwego Nowego Roku, kochana! ♥
    Pozdrawiam cieplutko! xoxo :***
    Maggie

    OdpowiedzUsuń